Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07
|
08
|
09
|
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Najnowsze wpisy, strona 6
Dostałam dziś piękne róże od męża. Kwiaty na przeprosiny za sobotni wieczór. Mój mąż pierwszy raz tak mnie przeprosił. Kwiaty w jego wydaniu to rzadkość bo od święta. Przyjęłam przeprosiny, ale i tak nie jest mi łatwo wręcz przeciwnie, jest mi bardzo ciężko. Trudno mi jest uwierzyć że on wiecej tak nie zrobi. Że nie będzie próbował. Bardzo bym tego chciała,ale na dzień dzisiejszy nie jestem niczego pewna. Teraz siedzi sam, bo postanowiłam wyjechać na kilka dni. Wzięłam synka i spędzimy sobie troszkę czasu sami. We dwoje, razem. Odstresujemy się od wszystkiego. Tylko Ja i mój diamencik. Z dugiej strony jednak sama też czuję się paskudnie. Jest mi głupio że sprawdziłam tę cholerna kurtkę, że wyjęłam ten cholerny telefon. Że musiałam to zobaczyć. Nie, nie sprawdziłam do końca. Nie przeczytałam tych cholernych Smsów więc tak naprawdę nie wiem co tam było. Mąż przysięgał na naszego synka że z żadną się nie umówił że tak sobie tylko pisał do pań z tele... No może? Nie wiem na dzień dzisiejszy nie potrafię i nie wiem czy będę potrafiła kiedykolwiek mu zaufać. Czas pokaże. Teraz odpoczywam. Mąż ma czas żeby się zastanowić. A ja jutro zabiorę syna na randkę. Pójdziemy na fryty. Tego telefonu tak naprawdę nie sprawdziłam chyba ze strachu. Bałam się chyba tego co tam zobaczę.
Siedze smutna czekając na męża, który jest w pracy. Czekam jak na wyrok.Nie wiem co będzie dalej z naszym małżeństwem. Nie chcę się z nim rozstawać, ale on nie może pogodzić się z tym że tak przytyłam. Zreszta ja sama nie mogę się z tym pogodzić i jest mi trudno. Z drugiej strony nawet mu się nie dziwię że nie ma na mnie ochoty. Sama bym nie miała. Tylko mnie to boli a on nie może tego zrozumieć. Nie wiem czy nasze małżeństwo uda się posklejac po sobotniej kłótni. Czuję się okropnie.
Jestem Madi mam 34 lata i jestem gruba. Mam problem z odchudzeniem się nie wiem jak mam się za siebie wziąć. Nie jest mi łatwo bo mąż mi w tym nie pomaga. Nie rozumie mnie że to nie jest tak łatwo tak samo jak jemu nie jest łatwo rzucić picie czy palenie. Odchudzanie jest tak samo trudne i wymaga wielu wyrzeczeń. Wiem coś o tym bo już raz się odchudzałam i nawet udało mi się schudłam wtedy 34 kg. Nie było łatwo ale się udało. I coś poszło nie tak. Może przez to że mój mąż popijał. Byłam w ciągłym stresie. Zaczęłam coraz częściej zaglądać do lodówki nie zwracałam uwagi na to co jem. Przestałam ćwiczyć i przestałam dbać o siebie. Przytyłam. A po ciąży doszło jeszcze kilka kolejnych kilogramów. Nie wiem jak, ale muszę sobie z tym poradzić. Nie dla mojego męża tylko dla siebie i dla mojego synka. Nie chciałabym aby dzieci śmiały się kiedyś z niego w szkole że ma grubą mamę jak ten z filmu o Greapie. Nie chcę żeby do tego doszło. Bardzo chciałabym żeby udało mi się to. Pewnie dlatego jestem taka zazdrosna o męża. Bo brak mi pewności siebie. Bo on ciągle ogląda się za innym. Wczoraj powiedział mi że on już nie może wstrzymać tego że mam nogi grubsze niż On. Że jego koleżanka po 50tce wygląda lepiej. Dobił mnie tym całkowicie. Może nawet nie tym że ona wygląda lepiej. Ale nie chcę żeby mnie zdradził. Nie chcę bo go kocham. Bardzo często mam na niego ochotę on jednak na mnie nie. Powiedziałam mu że ja nigdy się jego nie wstydziłam i tego że jest alkoholikiem. Nigdy nie brzydziłam się go nawet wtedy jak był pijany. Dlaczego więc on tak się mnie brzydzi i wstydzi? Nie mogę tego zrozumieć. Gdyby mnie naprawdę kochał to może by mu to aż tak bardzo nie przeszkadzało. Tylko ja już pewności nie mam co do jego miłości.
Mam mętlik w głowie nie wiem co mam zrobić. Nie wiem co bedzie dalej z naszym małżeństwem.
Witam. Mam na imię, a nie nie chcę tego powiedzieć. Narazie.
Mam 34 lata od niedawna jestem mężatką. Kocham swojego męża.
Mam jednak problem. Jest on alkoholikiem. Teraz stara się nie pić, ale jednak niem jest. Zawsze zastanawiało mnie jak kobiety mogą żyć z takim mężczyzna? Nie rozumiałam tego. Dzisiaj już wiem. One naprawdę musiały kochać swoich mężow. Zawsze umiałam dać nie jednej z nich jakąś radę.
A sama sobie nie umiem pomóc. Co gorsze nie umiałam pomóc Jemu. Mojemu mężowi. Wyobrażałam sobie że taki facet, mąż alkoholik jest brudasem, że śmierdzi, że jest po prostu nie przyjemny. Takich ich znałam i tak to czułam. Tym czasem tak nie jest. Nie w przypadku mojego męża. Jest czysty i ładnie pachnie. Nawet jak się spoci. Jego zapach jest cudowny. Dla tych kobiet ich mężczyźni też pewnie przyjemnie pachnieli. Kocham go bardzo i choć czasem było mi trudno wstrzymać. Wytrzymałam.
Poznaliśmy się ponad 5 lat temu. Nie powiedział mi wtedy że ma problemy z alkoholem. Nie domyśliłam się niczego. Choć sama miałam doczynienia z takimi ludźmi. Sama byłam wcześniej w takim związku. Bardzo krótko bo szybko się wtedy domyśliłam że tamten facet mnie oszukuje. Tym razem nie umiałam się tego domyślić. Zakochałam się. Kiedy prawda wyszła na jaw nie umiałam, co wiecej, nie chciałam z tego wyjść. Myślałam ze jakoś mu pomoge. Że jak zobaczy że komuś na nim zależy to się zmieni. I tak się stało na czas jakiś. Przestał pić. Po dłuższym czasie znowu zaczął i trwało to wtedy ze 2 lub 3 tygodnie. Przeczekałam. A on doczekał się zwolnienoa w pracy. Poszedł wtedy po rozum do głowy to dało mu jakiegoś kopa. Przestał pić na długo. Choć czasem się zdarzało bo to jakaś imprezka była, to przestał. Wiedział że musi i nie może pić. Bywały jednodniowe popijawki i tyle. Nie zrezygnowałam z niego. Bo naprawdę go kocham. Chociaż to trudne, ale naprawdę jak się kogoś kocha to pragnie się być z ta osobą z całych sił. Bywają trudniejsze i lepsze chwile. Chwile załamania i radości.
Po jakimś czasie a dokładnie 4 latach pojawił się nasz syn. Moje najukochansze cudo na świecie. Byłam szczęśliwa jak nigdy i jestem. Czasem moj mąż coś wypije. Czasem mu się zdarzy. To choroba to trudne. Najgorsze jest jednak to że się zmienił. I to bardzo. Po ślubie najbardziej. Pisałam ostatnio że chyna kogoś ma. Nie miałam pewności. Jednak dzisiaj moje przeczucia się sprawdziły. Już raz próbował mnie zdradzić. Przyznał się i powiedział że nie zrobił tego. Bo sumienie mu nie pozwoliło. Czy jednak mówił wtedy prawdę? Nie wiem. Nie miałam pewności i pewnie nigdy się nie dowiem co wtedy zaszło po tej zasranej za przeproszeniem zabawie, na której był. Kiedyś. Już po ślubie przypadkiem wysłał do mnie smsa " długo się nie odzywałem bo mam żonę, jak chcesz możemy się spotkać " do tego spotkania jednak chyba wtedy nie doszło. wypił z kolegami i wrócił do domu. Kłóciliśmy się wtedy. I pierwszy raz mnie uderzył. Nie oddałam mu, ale tak mocno go popchnęłam że rozwalił sobie brew. Później. Nawet nie pamiętał co zaszło. Powiedziałam mu, ale dalej się wypierał. Mówił że nikogo nie ma. I że mnie kocha. Nie wierzę do końca w to co mowi.
Dzisiaj znalazłam u niego w kieszeni drugi telefon. Znalazłam bo był mało ostrożny i nie widział że ja widzę. Że jestem spostrzegawcza. Chciałam sprawdzić mu ten telefon, ale jednak nie zrobiłam tego. Nie sprawdziłam. Chciałam żeby sam powiedział i sam się przyznał. wypierał się na początku jednak po jakimś czasie powiedział że ma, że pisał, ale że żadnej kochanki nie ma. Że mnie nie zdradził i że pisał tylko do jakichś z telegazety. Przysięgal na naszego syna. Mam mieszane uczucia i nie wiem czy mu wierzyć. Chyba nie potrafię. Nie wiem co będzie dalej z naszym małżeństwem. Nie wiem czy da się je uratować.
Na dziś chyba już skończę. Coś wam jeszcze napiszę, ale już nie dziś