Archiwum listopad 2015, strona 5


lis 08 2015 Mętlik
Komentarze (0)
Mam mętlik w głowie nie wiem co mam zrobić. Nie wiem co bedzie dalej z naszym małżeństwem.
lis 07 2015 Mąż alkoholik
Komentarze (2)
Witam. Mam na imię, a nie nie chcę tego powiedzieć. Narazie. Mam 34 lata od niedawna jestem mężatką. Kocham swojego męża. Mam jednak problem. Jest on alkoholikiem. Teraz stara się nie pić, ale jednak niem jest. Zawsze zastanawiało mnie jak kobiety mogą żyć z takim mężczyzna? Nie rozumiałam tego. Dzisiaj już wiem. One naprawdę musiały kochać swoich mężow. Zawsze umiałam dać nie jednej z nich jakąś radę. A sama sobie nie umiem pomóc. Co gorsze nie umiałam pomóc Jemu. Mojemu mężowi. Wyobrażałam sobie że taki facet, mąż alkoholik jest brudasem, że śmierdzi, że jest po prostu nie przyjemny. Takich ich znałam i tak to czułam. Tym czasem tak nie jest. Nie w przypadku mojego męża. Jest czysty i ładnie pachnie. Nawet jak się spoci. Jego zapach jest cudowny. Dla tych kobiet ich mężczyźni też pewnie przyjemnie pachnieli. Kocham go bardzo i choć czasem było mi trudno wstrzymać. Wytrzymałam. Poznaliśmy się ponad 5 lat temu. Nie powiedział mi wtedy że ma problemy z alkoholem. Nie domyśliłam się niczego. Choć sama miałam doczynienia z takimi ludźmi. Sama byłam wcześniej w takim związku. Bardzo krótko bo szybko się wtedy domyśliłam że tamten facet mnie oszukuje. Tym razem nie umiałam się tego domyślić. Zakochałam się. Kiedy prawda wyszła na jaw nie umiałam, co wiecej, nie chciałam z tego wyjść. Myślałam ze jakoś mu pomoge. Że jak zobaczy że komuś na nim zależy to się zmieni. I tak się stało na czas jakiś. Przestał pić. Po dłuższym czasie znowu zaczął i trwało to wtedy ze 2 lub 3 tygodnie. Przeczekałam. A on doczekał się zwolnienoa w pracy. Poszedł wtedy po rozum do głowy to dało mu jakiegoś kopa. Przestał pić na długo. Choć czasem się zdarzało bo to jakaś imprezka była, to przestał. Wiedział że musi i nie może pić. Bywały jednodniowe popijawki i tyle. Nie zrezygnowałam z niego. Bo naprawdę go kocham. Chociaż to trudne, ale naprawdę jak się kogoś kocha to pragnie się być z ta osobą z całych sił. Bywają trudniejsze i lepsze chwile. Chwile załamania i radości. Po jakimś czasie a dokładnie 4 latach pojawił się nasz syn. Moje najukochansze cudo na świecie. Byłam szczęśliwa jak nigdy i jestem. Czasem moj mąż coś wypije. Czasem mu się zdarzy. To choroba to trudne. Najgorsze jest jednak to że się zmienił. I to bardzo. Po ślubie najbardziej. Pisałam ostatnio że chyna kogoś ma. Nie miałam pewności. Jednak dzisiaj moje przeczucia się sprawdziły. Już raz próbował mnie zdradzić. Przyznał się i powiedział że nie zrobił tego. Bo sumienie mu nie pozwoliło. Czy jednak mówił wtedy prawdę? Nie wiem. Nie miałam pewności i pewnie nigdy się nie dowiem co wtedy zaszło po tej zasranej za przeproszeniem zabawie, na której był. Kiedyś. Już po ślubie przypadkiem wysłał do mnie smsa " długo się nie odzywałem bo mam żonę, jak chcesz możemy się spotkać " do tego spotkania jednak chyba wtedy nie doszło. wypił z kolegami i wrócił do domu. Kłóciliśmy się wtedy. I pierwszy raz mnie uderzył. Nie oddałam mu, ale tak mocno go popchnęłam że rozwalił sobie brew. Później. Nawet nie pamiętał co zaszło. Powiedziałam mu, ale dalej się wypierał. Mówił że nikogo nie ma. I że mnie kocha. Nie wierzę do końca w to co mowi. Dzisiaj znalazłam u niego w kieszeni drugi telefon. Znalazłam bo był mało ostrożny i nie widział że ja widzę. Że jestem spostrzegawcza. Chciałam sprawdzić mu ten telefon, ale jednak nie zrobiłam tego. Nie sprawdziłam. Chciałam żeby sam powiedział i sam się przyznał. wypierał się na początku jednak po jakimś czasie powiedział że ma, że pisał, ale że żadnej kochanki nie ma. Że mnie nie zdradził i że pisał tylko do jakichś z telegazety. Przysięgal na naszego syna. Mam mieszane uczucia i nie wiem czy mu wierzyć. Chyba nie potrafię. Nie wiem co będzie dalej z naszym małżeństwem. Nie wiem czy da się je uratować. Na dziś chyba już skończę. Coś wam jeszcze napiszę, ale już nie dziś
lis 07 2015 Przeczucia. Prawie zawsze się sprawdzają....
Komentarze (0)

Dziś nie napiszę wam niczego. Jutro opowiem coś więcej. Mogę tylko powiedzieć że moje przeczucia się jak zwykle sprawdziły. Tym razem co do mojego męża. Czasem tak mam. Przeczuwam że zdarzy się coś złego że coś pójdzie nie tak. I poszło.

lis 06 2015 Bo ja leżę i rycze
Komentarze (1)

Jest piątek, wieczór a ja leżę z nudów oglądam pieprzonego Shreka. Bo mój mąż znów zasnął. Zamiast wyjść gdzieś ze mną, zjeść coś, napić się jakiegoś piwa, nie mówię o jakiejś super romantycznej kolacji tylko o zwykłym wyjściu na pizze i piwko. Ja naprawdę wysokich wymagań nie mam. Nie muszę latać do opery,teatru, zwykłe kino by wystarczyło żebyśmy choć trochę mogli pobyć sami. Bez osób trzecich. (Mieszkamy z treściami) to nie! No On musi zawsze zasnąć. Mówi do mnie że próbuje zrobić z niego Więźnia a tym czasem to Ja, nie On, Ja jestem więźniem. Mieszkam w obcym mieście, jego mieście. Nie mam tu żadnych znajomych i przyjaciół a moje dziecko nawet nie ma się z kim bawić. Nie mam gdzie wyjść ani z kim ani do kogo. Moje jedyne wyjścia to wyjście na zakupy z mężem lub z dzieckiem na spacer. Nudze się okropnie. A on jeszcze ma jakieś pretensje że ja z niego Więźnia robię. To nie prawda. Czy to źle że chcę z nim czas spędzać? Że od czasu do czasu chciałbym gdzieś . nim wyjść? Mam wrażenie że ostatnio się coraz mniej  rozumiemy.Pomimo że jesteśmy już ponad pięć lat razem On jeszcze mi się nie znudził. Nie mówiąc już o seksie. Tego to już wcale prawie nie ma. Nawet nie pamiętam jak to się robi. Potrzebuję jego dotyku, pocałunku choćby tego żeby mnie przytulił. A on nic tylko śpi. Nie ma dla mnie czasu, ale żeby naprawiać jakiś pieprzony rower koleżance z pracy to czas miał. Mam nadzieję że jej się całkiem ten rower rozpieprzy. Jest we mnie dużo złości. Przez te nerwy krzycze na moje dziecko. Nie mam już sił. Chcę mi się ryczec. A najdziwniejsze jest to że płaczę się najwięcej przez osobę, która przecież powinna te łzy uleczyć, osuszyc. To dziwne, ale tak jest.

lis 06 2015 Czasem krzycze
Komentarze (0)

Kocham moje dziecko. Jak każda matka, ale czasami zdarza mi się na nie krzyczeć. Wiem, nie powinnam jednak tak jest. Czasem nie wytrzymuje i krzycze. Denerwuje się np. tym że on nie chce jeść, on nie chce a ja po prostu boję się żeby chory nie był. On tego nie rozumie. A przecież nie wytłumaczę mu tego jeszcze bo jest za mały. Wiem. Dzieci tak mają, że czasem jeść nie chcą. Tylko to inne dzieci a ja boję się o moje. Co zrobić?  

Teraz jak patrzę jak On słodko śpi jest mi go strasznie żal i jestem na siebie zła że krzyknęłam. Mam ochotę płakać.